piątek, 25 października 2013

Rozdział V: Legenda o Kage-gakure

"U szczytu schodów, tych wysokich,
Stał człowiek, którego tam nie było.
Nie było go tam znowu dzisiaj!
I oby to się nie zmieniło."
Hughes Mearns

* * *

"Jedną z najpotężniejszych broni w arsenale sztuczek Shinobi Ninja był - i nadal jest - irracjonalny strach i przerażenie ogarniające większość ludzi na sam dźwięk słowa ninja. Shinobi sami robili, co mogli, aby go podtrzymywać, czego przykładem jest chociażby ich tajemnicze pojawianie się i znikanie. Każdy Shinobi dobrze wiedział, że lęk wywołany zabobonami pomoże mu pokonać wroga tak samo jak nimpo czy zatruta shuriken.
Po części właśnie z tego powodu przez wieki powstało wiele mitów dotyczących prawdziwego pochodzenia Ninja, większość z nich była dziełem samych wojowników!"
( fragment "Dziewięć Świątyń Śmierci Ninja - sekrety walki" Haha Lung)

* * *

Przez las, niczym bezszelestne cienie, przemykała czwórka shinobi. Poruszali się w milczeniu, nie mącąc zbędnymi słowy miarowego stukotu ich kroków i spokojnego oddechu... No, prawie wszyscy.
- Daleko jeszcze! - rozdarł się najniższy z czwórki.
Pozostali omal nie wyrżnęli w drzewa.
- Naruto, jesteśmy na ważnej misji - syknęła Sakura. - Zachowuj się jak ninja.
- Co to za misja skoro nic o niej nie wiemy - burknął blondyn. - Hę? Kakashi-sensei, powiesz nam coś o niej wreszcie?
Szarowłosy westchnął z rezygnacją. Wiedział, że omówienie ich zadania go nie ominie, a przy okazji i udzielenie dodatkowych, dość obszernych informacji. Odwlekał jednak tę chwilę, chcąc sobie wszystko poukładać w głowie. Głównie jednak chodziło o to, iż sam nie do końca jeszcze otrząsnął się z szoku, po rozmowie z Tsunade...

* * *

Kilka godzin wcześniej...

- Nie będę owijała w bawełnę. Miałam ochotę wysłać na tę misję oddział ANBU, ale to, niestety, wiązałoby się z podjęciem dużego ryzyka, na które nas nie stać - zaczęła poważnym tonem Tsunade, wodząc wzrokiem po zebranej przed nią czwórce.
- Jakiego ryzyka? - spytała niepewnie Sakura.
- Po ataku Orochimaru, nie doszliśmy jeszcze do siebie. Brakuje nam ludzi i sprzętu, ale mimo to musimy wykonywać normalnie zlecenia, w celu stworzenia pozorów, iż wszystko gra. Gdybyśmy postępowali inaczej inne, mniej przychylne nam wioski, mogłyby domyślić się całej prawdy i przypuścić na nas atak. A wierzcie mi, osłabieni, stanowimy łatwy i łakomy kąsek dla wielu. Zbyt wielu - dodała ciszej do siebie. 
- Dlatego też misje przydzielane są bez wyjątku wszystkim shinobi, jakich mamy. Niekiedy nawet dzielimy drużyny, by w ten sposób zwiększyć ilość grup. Niestety, wioska w ten sposób pozostaje bez stałej ochrony.
- Dlatego to my mamy wykonać to zadanie, nie ANBU. Oddział specjalny zostaje, jako straż Konohy - domyślił się Kakashi.
Tsunade przytaknęła mu w milczeniu.
- Dokładnie.
- Z tego wynika, że...
- Wasza misja będzie niebezpieczna. Bardzo niebezpieczna, ale też niezwykle ważna. Mówiąc krótko - jeżeli wam się powiedzie, będzie to prawdziwy przełom! Jeśli jednak zawiedziecie... - Hokage zawiesiła na chwilę głos. - Nie otrzymacie od nas żadnej pomocy ani wsparcia.
- Co? - Sakura była wstrząśnięta jej słowami. - Porzucicie nas na pastwę losu?
Hokage splotła dłonie i oparła na nich głowę.
- Dokładnie. Naprawdę, nie chciałabym tego robić, ale... Musicie zdać sobie sprawę z powagi sytuacji.
Cała czwórka zamarła na moment, nawet Naruto nie odważył się zmącić ciszy. Po raz pierwszy młodych genninów tak bardzo przygniotła istota życia shinobi. Dotarło do nich, że bycie ninja to tak naprawdę ślizganie się po krawędzi szkła - sekunda dekoncentracji, moment nieuwagi i spadasz w przepaść. Tylko doświadczenie i chłodna precyzja pozwoli ci przetrwać. Piąta potrząsnęła głową, wyrywając się z zadumy. Jej umysł zaprzątały męczące pytania. Czy postępuje słusznie? Czy jest sens ryzykować? Ale klamka już zapadła. Podjęła decyzję. Skoczyła w przepaść z minimalną szansą na ratunek, ale zawsze z jakąś. Skoczyła, a raczej wrzuciła w nią tą czwórkę. Choć z drugiej strony... Oni mieli największą szansę na powodzenie. Nie ANBU, nie inne drużyny, tylko właśnie oni. Dlaczego? Sama nie potrafiła tego wytłumaczyć. Tak mówił jej instynkt, a jako ninja i przede wszystkim kobieta, już dawno nauczyła się go słuchać.
- To będzie wielodniowa misja, więc radzę wam się do niej dobrze przygotować. Nie obciążajcie się jednak niepotrzebnym sprzętem, gdyż przede wszystkim zależy nam na czasie. Równo o dwudziestej macie czekać w barze Inariego w miasteczku Mizuno na granicy Kraju Ognia z Krajem Wody. Tutaj macie mapę - Tsunade podała im zwój - Spotkacie się tam z dwójką shinobi. Wyruszacie jutro z samego rana.
Kakashi rzucił okiem na mapę i podał ją swoim podopiecznym, którzy rzucili się na nią zachłannie.
- Z kim mamy się spotkać?
- Z delegacją. Macie eskortować ich do Konohy.
- Ale...
- Wiem, o co ci chodzi Kakashi. Nie wiemy konkretnie, kto to będzie.
Naruto zamachał gwałtownie rękoma.
- Zaraz zaraz. To niby jak ich rozpoznamy?
Hokage uśmiechnęła się blado.
- I to jest najciekawsze. To oni mają poznać was. A teraz idźcie się przygotowalni.
Gennini chcieli jeszcze o coś zapytać, ale zobaczyli niepokojący błysk w oczach Piątej. Pośpiesznie opuścili gabinet. Hatake zamierzał pójść w ich ślady, ale zatrzymał go głos Tsunade.
- Ty Kakashi zostań na moment. Muszę wtajemniczyć cię w kilka spraw.
Szarowłosy westchnął ciężko.
- Tak myślałem. Nie podałaś nam kraju pochodzenia oraz powodu przybycia delegatów, nie mówiąc już o paru istotnych rzeczach, Hokage-sama.
Tsunade pochyliła się lekko w przód.
- Jak już wspominałam, zależy mi na czasie, a zaczęcie tego tematu przy genninach wymagałoby dodatkowych wyjaśnień. Zbyt długich wyjaśnień.
Twarz Kakashiego nie wyrażała absolutnie nic, głównie dlatego, iż skryta była pod maską.
- Przejdźmy jednak do konkretów - ciągnęła blondynka. - W wiosce macie spotkać się z dwójką ninja z... Kage-gakure.
Hatake wytrzeszczył na nią ze zdumieniem oczy.
- Tak Kakashi, z TEGO Kage-gakure, legendarnej Wioski Cieni, z której jakoby mają wywodzić się wszyscy shinobi.
Szarowłosy zamrugał kilkakrotnie.
- Myślałem, że to tylko mit, bajka na dobranoc dla dzieci.
Hokage westchnęła ciężko.
- Bo tak miało być. Od dawna podejrzewaliśmy, że istnieje naprawdę, nigdy jednak nie udało nam się zdobyć niezbitych dowodów. Podobno najbliżej odkrycia prawdy był Czwarty. Słyszałam pogłoskę, jakoby Namikaze miał rzekomo właśnie u Cieni nauczyć się jutsu Żniwiarza Śmierci. Tego również nie potwierdzono. Do dziś, jedynymi informacjami, jakimi o Kage-gakure dysponowaliśmy, były ustne przekazy oraz notatki Namikaze na ten temat. Były jednak one zbyt skąpe, by można było umiejscowić wioskę w jakimś konkretnym miejscu. Aż do dziś... - Tsunade podsunęła Kakashiemu zwój.
Chwycił go szybko, zachłannie pochłaniając jego treść. Czuł, jak z każdym przeczytanym słowem, oczy robią mu się wielkie jak spodki ze zdumienia.
- Niemożliwe... Ale dlaczego my? - wyszeptał, wpatrując się uporczywie w Piątą.
Ta wzruszyła tylko ramionami.
- Sama chciałabym to wiedzieć. Skoro dysponują aż taką wiedzą, zapewne zdają sobie sprawę z tego, iż potęga Konohy została mocno nadszarpnięta ostatnimi czasy. Nie stanowimy obecnie najlepszej partii, pomimo tego zdecydowali się właśnie na nas. Dlaczego jednak podjęli takie ryzyka, dowiemy się od nich samych.
- W takim razie, dlaczego nie idzie ANBU?
Tsunade popukała paznokciem w zwój.
- Zastrzegli sobie minimalną eskortę. Nie chcą rzucać się w oczy, a uważają, że nasze siły specjalne przykuwają zbyt dużą uwagę. Chcą zachować swoją podróż w całkowitej tajemnicy przed innymi Wioskami. Tylko my zostaliśmy oficjalnie poinformowani o ich istnieniu, i tak póki co ma pozostać.
Kakashi pokiwał w milczeniu głową.
- Rozumiem. W takim razie lepiej będzie, jak pójdę się przygotować.
- Zaczekaj jeszcze - zatrzymała go Tsunade. - Chcę żebyś zachował szczególną ostrożność. Cienie przez wieki byli odizolowaną społecznością, nie mamy pojęcia, jakimi zdolnościami dysponują. Ich ninjutsu mogło wyewoluować w coś zupełnie nam nieznanego. Dlatego to właśnie twoja drużyna idzie na tę misję.
Hatake przytaknął jej ruchem głowy, w milczeniu opuszczając gabinet. Tak, teraz dokładnie wiedział , o co chodziło Tsunade. Dzięki swojemu sharinganowi, mógł skopiować praktycznie każde jutsu, oczywiście za wyjątkiem Kekkei Genkai. Hokage nie musiała mu mówić, iż jego specjalność jest tutaj ważnym atutem. Komuś, kto żył w ukryciu tyle lat nie można było ufać, w każdej chwili "delegacja" mogła okazać się zasadzką. Sharingan zwiększał ich szansę na przetrwanie, na to, iż użyją czegoś, przed czym nie będą wiedzieli jak się bronić. Hatake westchnął ciężko.
"Trzeba będzie uczulić ich na ostrożność" - pomyślał, wychodząc z budynku na ulice Konohy. - "Z pewnością będzie to jedna z ciekawszych misji, w jakich brałem udział. I niebezpieczniejszych..."

* * *

Szarowłosy zatrzymał się, a za nim reszta drużyny.
- Zbliża się noc, tutaj rozbijemy obóz - powiedział, zeskakując z drzewa.
W ślad za nim poszli gennini.
- Najpierw się tu jakoś urządzimy, a potem wam wszystko wyjaśnię - zarządził Hatake, wyjmując swoją nieodłączną książeczkę.
"Jasne, my odwalimy całą robotę, a on przez ten czas będzie czytał" - pomyślała zdenerwowana Sakura, ale nie odezwała się ani jednym słowem.
- Ale jak to? - zaczął oburzony Naruto.
- Głupku, zamknij się - syknęła Haruno. - Im szybciej się z tym uwiniemy, tym szybciej Kakashi-sensei opowie nam o misji.
Naruto niechętnie musiał przyznać jej rację. Razem z Sakurą zajął się rozbijaniem namiotów, zaś Sasuke nazbierał drewna i za pomocą katona rozpalił ognisko. W krótkim czasie obóz wyglądał jak należy
- O, już skończyliście? - zdziwił się Kakashi, niechętnie odrywając się od lektury.
- Tak, teraz może pan opowiadać - powiedziała kunoichi.
Cała czwórka usiadła przy ognisku. Kakashi oparł się wygodniej plecami o drzewo. Zaczął nieśpiesznie streszczać im całą rozmowę z Tsunade. W miarę jego opowieści, oczy Haruno robiły się coraz większe ze zdumienia, nawet Sasuke wydawał się być poruszony. Tylko Naruto kręcił się niespokojnie.
- Nie rozumiem, co wy w tym wszystkim widzicie niezwykłego - odezwał się, kiedy Hatake skończył mówić. - Zwykła misja w której mamy robić za eskortę dla jakiś tam obcych ninja. Nie wiem, czym tu się podniecać - fuknął gniewnie.
Kakashi westchnął, przejeżdżając dłonią po twarzy. No tak, Naruto jak zwykle nie wiedział, o co chodzi, czego innego mógł się spodziewać?
- Ty głupku, widać, że nic nie robiłeś na lekcjach! - zaczęła krzyczeć na blondyna Sakura. - Kage-gakure to legendarna wioska, podobno wszyscy shinobi wywodzą się właśnie z niej!
- Serio? - spytał zaciekawiony Naruto. - A czy te... Cienie są bardzo potężne?
- Chyba będzie prościej, jak opowiem ci całą legendę. - stwierdził Hatake. - Tak, więc dawno temu... - "Kurczę, zaczynam jak jakąś bajkę, ale trudno" - ...gdy na świecie nie było jeszcze demonów, a ninja było jak na lekarstwo, żyli Wielcy Mistrzowie, którzy swoje życie poświęcali zgłębianiu arkanów sztuki ninjutsu. W tamtych czasach zostać shinobi było niezwykle ciężko, gdyż musowo było przekonać któregoś z Mistrzów, iż jest się godnym posiadanie tak potężnej wiedzy. Każdy z nich, uosabiał jeden z żywiołów, którego tajniki zgłębiał. Tak więc był Mistrz wody, ognia, powietrza, ziemi, błyskawicy oraz... Jeszcze jeden. Zajmował się on najmroczniejszymi stronami ludzkiej duszy oraz najbardziej tajemniczymi jutsu. Prawdopodobnie zgłębiał także czarną magię oraz zajmował się nekromancją. Tego Mistrza wszyscy unikali jak ognia - bano się go, ale jednocześnie musiano liczyć się z jego wiedzą. Nazywano go Mistrzem Sześciu Ścieżek, gdyż zgłębił on tajemnicę wszystkich pięciu żywiołów oraz jeszcze jeden. Nazywany duchowym pierwiastkiem lub iskrą bogów. Kiedy na świecie pojawił się Jubi - potężny, dziesięcioogoniasty demon, Mędrzec wykorzystał swoje niesamowite umiejętności do zapieczętowania w sobie bestii. W ten sposób stał się pierwszym jinchuuriki w historii. Jednakże przed śmiercią Mędrca demon mógłby się uwolnić, dlatego też na łożu śmierci, przeniósł on Jubi do środka Księżyca, pieczętując ją w nim, a resztę mocy bestii rozdzielił na dziewięć mniejszych demonów...
- Wybacz sensei, ale znamy tą legendę. To przecież historia o narodzinach ogoniastych... - wtrąciła się Sakura, ale Kakashi zaraz jej przerwał.
- Poczekaj. Ta historia jest ściśle związana z Kage-gakure. Otóż istniała również inna wersja legendy o Bijuu mówiąca, iż Mistrz Sześciu Ścieżek tuż przed samą śmiercią, w tajemnicy nakazał swoim sześciu uczniom strzec bestii zamkniętej w Księżycu za wszelką cenę, a także sprawować kontrolę nad pomniejszymi demonami. Ostatkiem sił przelał w każdego ze swoich uczniów cząstkę własnej mocy. Po jego śmierci, uczniowie, zgodnie z wolą mistrza, w niewiedzy przed pozostałymi shinobi, założyli Wioskę Ukrytą w Cieniu, która nigdy nie figurowała na żadnej mapie. Od każdego z ucznia, miał wywodzić się potężny klan, które razem stanowiły prawdziwą potęgę Kage-gakure. Cienie mieli odtąd stać na straży Jubi, aż po dzisiejszy dzień. Mieli także kontrolować pozostałe demony, i chronić ludzi przed nimi. Przez setki lat ich mit obrastał w coraz to bardziej fantastyczne elementy, aż w końcu nawet sami ninja, nie potrafili odróżnić wśród tego wszystkiego prawdy. Dodatkowo Cienie nigdy nie pozostawili po sobie choćby najmniejszego śladu, więc możemy się jedynie domyślać, jakie akcje były przez nich przeprowadzone...
- Czyli nie wiemy o nich kompletnie nic?
Tym razem to Sasuke mu przerwał. Jego głos był spokojny i chłodny jak zwykle, ale Kakashi dostrzegł zainteresowanie w jego oczach.
- Dokładnie - przytaknął mu Hatake, wyciągając z kieszeni swoją nieodłączną książkę, co oznaczało koniec rozmowy.
- Wygląda na to, że ta misja nie będzie jednak całkiem do bani - stwierdził Naruto z szerokim uśmiechem.

* * *

Na zakończenie - Nariko w wersji chibi :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz